Reprezentanci Polski i reszty Europy czyli Festiwal "CZYSTE COUNTRY"
WOLSZTYN 31.07.2010 do 01.08.2010r
Promocja Wolsztyna była wielka. LONSTAR i " Wilczyca" zachęcali do przyjazdu na ten pierwszy w Wolsztynie Festiwal gdzie tylko się dało. Znając talenty organizacyjne Magdy i wyczucie muzyczne Michała wyjazd był pewnikiem. Wiedzieliśmy że będzie super. Jednak rzeczywistość przerosła nasze wyobrażenia (i pewnie organizatorów również). Wszyscy wspólnie orzekliśmy, że to były najlepsze oglądane przez nas koncerty w ostatnim czasie. Już dawno nie miałem takiej rozkoszy dla ucha i duszy. Ostatnio chyba parę lat temu w Visaginas.
Scena ustawiona była w parku przy kąpielisku miejskim. Natura dawała wspaniałe tło do wspaniałej muzyki. Na scenie było dużo miejsca zarówno dla muzyków jak i dla zespołów tanecznych. Duże wrażenie robiła operatywność ekipy nagłośnieniowców. Już od pierwszych usłyszanych dźwięków było słychać ich pełny profesjonalizm. Próby zespołów trwały krótko bo porozumienie między muzykami i ekipą techniczną było natychmiastowe. Wszyscy byli ciekawi czy w czasie koncertów też będzie podobnie. Często na różnych imprezach w czasie prób jest ok. a potem w czasie koncertów jest różnie. W tym wypadku było perfekcyjnie. Na widowni w każdym miejscu tego dość obszernego terenu było słychać wyraźnie każdy instrument i głos śpiewającego. Rozmawiając po występach z muzykami słyszałem tylko pochwały. Nawet krytyczny "Bora" Borkowski wyraził uznanie dla ekipy nagłośnieniowej.
Koncerty zaczęły się w sobotę 31.07.2010r od występu debiutantki Doroty Krawczyk. Wypadła znakomicie. Szkoda że tak mało jest młodych, którzy próbują śpiewać i grać w tym stylu. Dlatego dobrze jest, na imprezach w Wolsztynie , Pomiechówku czy Fromborku jako suport występują debiutanci. Na takich imprezach muszą zdobywać doświadczenie i potem cieszyć nas swoimi występami. W czasie wykonywania przez Dorotę utworu z repertuaru Shani Twain "Any Man Of Mine" cały plac wypełnił się tańczącymi LINE DANCE z krokami do tego utworu. Występ Doroty był znakomity i publiczność poprosiła o bis. Ponowne wykonanie "Any Man Of Mine" zgromadziło na placu jeszcze większą grupę.
Po występie młodziutkiej artystki Burmistrz Wolsztyna Andrzej Rogoziński oficjalnie dokonał otwarcia Festiwalu. Dziękował za przybycie licznym widzom i życzył nam przyjemnej zabawy. Podziękował również Michałowi i Magdzie oraz Waldkowi i Beacie Ligmom za zarażenie go pomysłem zorganizowania CZYSTEGO COUNTRY w Wolsztynie. Patrząc na wciąż zwiększającą się ilość publiczności można było sądzić że był to strzał w dziesiątkę, co miało się potwierdzić na koniec Festiwalu.
Po oficjalnym rozpoczęciu festiwalu sceną zawładnęli tancerze z grupy Strefa Country. W pierwszym dniu festiwalu to oni ubarwiali swoim tańcem przerwy pomiędzy występami zespołów i wykonawców muzycznych. A ż miło było patrzeć na ich popisy i barwne stroje. W Trzecim swoim wejściu zaprezentowali "clogging" (odmiana stepowania) . Zrobili to znakomicie. Mnie jednak bardzie podoba się wykonanie i układ tańczony przez Rodeo.
Jeśli chodzi o zespoły muzyczne to najpierw zaprezentowali się chłopaki z Honky Tonk Brothers. Jak zwykle profesjonalni, czujący styl, ze znakomitym głosem Marcina na czele. Czekam jednak na więcej utworów w naszym rodzimym języku oraz nowych utworów. Jeśli chodzi o warsztat to są doskonali teraz czas żeby znowu zaczęli pisać i tworzyć. HONKY, czekamy na nowości !!!
Występ LONSTARA z Lonstar Bandem trudno jest recenzować. Są doskonali. Zasób utworów wielki. Na każdym koncercie można usłyszeć coś innego. Wykonywane na przemian utwory w języku (jak to określa Michał) protestanckim i naszym rodzimym są doskonałym pomysłem. Szczególnie gdy większość jest napisana przez wykonującego artystę. W trakcie występu Michała nastąpiła uroczystość wręczenia "Kryształowej Płyty" od producenta. Dokonał tego w zastępstwie chorego Zbyszka Hołdysa, lider zespołu Texas Heat. Tej nagrody LONSTAR się spodziewał, jednak tego co nastąpiło potem na pewno nie. Świadczyła o tym jego mina, wyrażająca najpierw zdziwienie a potem ogromną radość. Jeden ze sponsorów festiwalu firma ZIBI podarował Michałowi najnowszy model gitary Takamine. Potem nastąpiły kolejne podarunki: wykonany ze stali ogromny model parowozu, z których słynie Wolsztyn od Burmistrza oraz wykonany chyba z kamienia symbol festiwalu "Czyste Country" od właściciela jednego ze stoisk. Michał był przeszczęśliwy.
Potem wystąpiła Michelle Conner & Far From Home. Zagrali na pewno czyste country, i miło było tego posłuchać jednak nie porwali mnie. Może dlatego że czekałem na zespół którzy miał wystąpić po niech.
Nareszcie się doczekałem. Na scenę wszedł Texas Heat z Niemiec. Nie zawiodłem się. Na żywo byli jeszcze lepsi niż z płyty. Gdy spotkaliśmy się poprzedniego wieczoru w hotelu zaraz po ich przyjeździe wywarli na mnie ogromne wrażenia swoją otwartością i wesołością. Tacy ludzie muszą grać dobre country. Czekam na ich następną płytę i mam nadzieję że będą jeszcze kiedyś grali w Polsce lub tak blisko żebyś my mogli na ich koncert pojechać. To było wspaniałe móc ich słyszeć na żywo.
Zwieńczeniem pierwszego dnia były fajerwerki do muzyki Country. Przepiękne.
Dzień drugi festiwalu zaczął się występem Grupy Rogala. W ich występie brakowało zgrania. Z tego co się dowiedziałem to jakiś czas nie grali. Jednak np. HTB po dwuletniej przerwie zagrali od razu doskonale. Trzeba jednak dawać takim zespołom szansę. W końcu gdzieś muszą się zgrywać. Same próby to nie wszystko. Potrzebna jest styczność z publicznością.
Po ich występie nastąpiła krótka uroczystość upamiętniająca rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego z udziałem motocyklistów i zespołu Dancing Riders ubranego w opaski powstańców.
W tym dniu zobaczyliśmy jeszcze solowy występ Karen McDawn z Austrii. Miała trudne zadanie bo była sama. Najbardziej przypadło mi do gustu utwór wykonany na bis. Karen zaśpiewała super czysto akapella. To pokazuje jej ogromną klasę.
Z polskich zespołów zagrał mój ulubiony The Medley . Ci to czują country i znają się na tym co grają. Zagrali parę standardów i dużo swoich utworów. Zawsze z ogromną przyjemnością ich słucham.
Trzecim polskich zespołem grającym w tym dniu był Colorado Band. Chłopaki są fajni jednak niebezpecznie oddalili się od country. Moim skromnym zdaniem ich koncert był bardziej rockowy jak countrowy. Porwali co prawna publiczność bo graj znakomicie. Jednak powinni więcej zagrać utworów country co przecież potrafią doskonale.
W tym dniu klasą samą w sobie byli goście z Kłajpedy, zespół Vixva, z trzema śpiewającymi młodziutkimi dziewczynami. To było fenomenalne przeżycie. Momentami byli lepsi nawet o Texas Heat. Dziewczyny dawały z siebie wszystko. Wokół wśród publiczności co rusz się słyszało zdanie że Vixva jest doskonała. Moim zdaniem to był najlepszy muzyczny koncert tego festiwalu.
W jednym bloku Tanecznym wystąpił zespół z Niemiec "Wild Dancing Boot" Wykonali wiązankę typowych tańców liniowych. Grupa była liczna i zajęła całą scenę.
Tak jak Vixva była moim zdaniem najlepszym zespołem muzycznym, tak z zespołów tanecznych lepszy był w występujący w drugim dniu Dancing Riders. Ich "line dance" był znakomity, a widowisko kostiumowe "historia tańca" przykuł uwagę wszystkich. Było na co popatrzeć.
Generalnie super udana impreza. Na stałe wpisuję ją do mojego kalendarza. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Dla mnie Wolsztyn będzie się kojarzył z doskonałym country, świetną organizacją oraz spotkaniami z fantastycznymi ludźmi. Perfekcyjna organizacja pozwala na pewność, że w miłej atmosferze w pięknym miejscu nad jeziorem można posłuchać ulubionej muzyki. A te kilka potknięć czy niedociągnięć, które miały miejsce na pierwszym festiwalu na pewno będzie można poprawić na drugim, a kolejne będą coraz lepsze. Zetknięcie zespołów zagranicznych z polskimi daje możliwość porównania i zobaczenia jak to się robi w innych częściach Europy. Na pierwszym wolsztyńskim festiwalu, moim zdaniem, muzycznie reszta Europy wygrała. Podnieśli poprzeczkę wysoko i mam nadzieję że rodzimi artyści country podniosą rękawice i w przyszłym roku to oni będą górą. Jednak jeśli chodzi o taniec to zdecydowanie lepsze show dały zespoły z Polski. Tak przyjacielska rywalizacja daje tylko pozytywne efekty dla słuchaczy. Ambicji polskim artystom nie brakuje więc w przyszłym roku impreza będzie jeszcze lepsza. Oczywiście dużo zależy od doboru zespołów, ale znając organizatorów festiwalu w Wolsztynie jestem pewny że zaproszą najlepszych.
To wielka przyjemność uczestniczyć w takim wydarzeniu jak Festiwal "Czyste Country" w Wolsztynie. Dziękuję organizatorom za ten niezapomniany weekend.
Do zobaczenia za rok
Piotr "dzidzia" Pleskot Zakaz kopiowania, rozpowszechniania części lub całości bez zgody redakcji COUNTRY.WORTALE.NET. Dodaj komentarz
Komentarz zostanie zatwierdzony po przeczytaniu przez administratora.
| CZYSTE COUNTRY WOLSZTYN |