Strona główna » artykuły » wydarzenia » Barbara Knappik - Mrągowo 2008

Pierwszy opis zakończonego w niedziele 27 Pikniku Country w Mrągowie autorstwa Barbary Knappik poniżej. Zapraszam do lektury.

"dzidzia"

 

 

 

 

Kolejny Piknik Country w Mrągowie za nami.

Ale czy naprawdę country? Bo country tam coraz mniej. Stwierdzam tak z pozycji telewidza i tego, czym raczyła nas Telewizja Polsat. Być może na miejscu wyglądało to zupełnie inaczej, biorąc pod uwagę to, że były trzy dni piknikowe + imprezy towarzyszące w mieście.

Uważam, że Mrągowo trawi jakaś tajemnicza choroba. Aż przykro patrzeć. Powstają wymuszone, dziwaczne twory typu "Gwiazdy dla country" (hmm... naprawdę nadużywa się tego słowa w naszym kraju, gwiazdy są jedynie na NIEBOSKŁONIE!!), w których częstokroć biorą udział osoby niekoniecznie potrafiące śpiewać, ale po prostu w danym momencie wykreowane przez media jako "popularne".

I ta toporna konferansjerka. Nawet obecność Korneliusza Pacudy niewiele pomogła. Poza tym... scenografia. A raczej jej brak. Zimna, z feerią świateł jak na dyskotece, czy koncercie rock'owym. Nad sceną darmo było szukać napisu "Piknik Country w Mrągowie". Może jestem staroświecka, ale brakowało mi w obrazie sceny tego swojskiego, ciepłego klimatu prerii, czy wiejskiej zagrody. Klimatu, który odróżniał Piknik Country od innych festiwali. I po włączeniu TV wiedziałam od razu, że jestem we właściwym miejscu.

Brakowało mi również przewodniej piosenki Cezarego Makiewicza "Wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa".

Jedyną pociechą była obecność starej, dobrej gwardii coutry'owej. I ciśnie się na usta, że "jeszcze polskie country nie zginęło, dopóki Oni żyją". Ktoś powie... dinozaury. Ale przypominam, że dinozaury były niekwestionowanymi władcami Ziemi przez 165. mln lat. Szczególnie, że następców "ani słychu, ani widu". A jedna Maria Gorajska wiosny w tej materii nie czyni.

 

No cóż... pozwolę sobie "opowiedzieć" o kilku moich odczuciach.

Najlepszy głos wieczoru - ALICJA BONCOL - to klasa sama w sobie, Jej głos to perła wśród korali!! :). Szkoda, że pozwolono Jej zaśpiewać tylko jedną piosenkę. Bardzo podobał mi się występ grupy BABSZTYL. Żal, że nie dano szansy solowego popisu CZARKOWI MAKIEWICZOWI. Tej gratki mogli zasmakować jedynie uczestnicy imprez poza amfiteatrem. Panowie LONSTAR i NASTAROWICZ... hmm... no, niestety wypadli kiepsko. Miałam wrażenie, że nie potrafią śpiewać, co w przypadku "starych wyjadaczy", nie powinno mieć miejsca.

Ale PRAWDZIWY duch country pojawił się dopiero w trzeciej, wg mnie najlepszej części koncertu, która "wybudziła" publiczność z letargu.

Jubileusz 30-lecia pracy artystycznej TOMASZA SZWEDA. Artysty ponadczasowego, nie ulegającego modom, ze swoim stoickim spokojem wsłuchującego się w świat i dzielącego się nim z nami. Bardzo lubię Szweda. Nie ukrywam, że każdorazowe Jego pojawienie się na scenie, było dla mnie jednym z milszych punktów mrągowskich spotkań.

Swoim otwarciem na rzeczywistość, uzmysławia nam tęsknotę za pragnieniem "zamknięcia się w czterech ścianach" natury, nabrania dystansu do siebie i wszystkich spraw tego świata. Gdy zwykłe majtanie nogami na ganku i rozmyślanie nad cieniem kota o zachodzie słońca, przynosi więcej zadowolenia, niż złudne dobra materialne. To było jak spotkanie przyjaciół, którzy prowadzili ze sobą swoistą rozmowę muzyczną. I jak najbardziej przyłączam się do apelu Cezarego Makiewicza: "Śpiewaj Tomek, śpiewaj!!!". :))

 

Muszę jeszcze wspomnieć o jednej osobie. Wojciech Cejrowski, w pewnym okresie niestrudzony propagator muzyki country. Można Go nie lubić, ale nie można odmówić Mu umiejętności konferansjerskich. Robi to z lekkością, naturalnością, nie zastanawia się nad każdym słowem, i nie stara się na siłę błysnąć dowcipem i intelektem. Bo po prostu taki jest. To był bardzo dobry wybór na "obsadzenie" Nim stanowiska przewodnika po świecie Tomasza Szweda.

 

To chyba tyle... podkreślam, że było to wyłącznie subiektywne spojrzenie przez pryzmat ekranu telewizyjnego.

Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że za rok będzie lepiej i to czyste country powróci nad Jezioro Czos. I nie będzie to tylko sen... Czego sobie i Państwu życzę... :)))

 

Bo tęsknię za tą skarbnicą melodyjnych tonów i słów opowiadających o nas, o naszej codzienności, naszych niedzielach, niepowodzeniach, łzach, kłótniach, nadziejach, miłości, przyjaźni, dojrzewaniu... o wszystkim... o naszym zwykłym losie. Przez to piosenki te są tak bliskie sercu. I proszę mi wierzyć... gros z nich w jakiś niewytłumaczalny, magiczny sposób wskazuje drogę, pozwala przetrwać ciężar dnia i daje pociechę, jak dłoń przyjaciela na ramieniu. To naprawdę działa. Sama tego doświadczyłam kilka miesięcy temu. :)

 

A zatem kochani country'owcy... do piór, zapełniajcie pięciolinie nowymi nutami i dzielcie się z nami bogactwem swoich dusz. Nie pozwólmy umrzeć muzyce country!! Niechaj nabierze wiatru w żagle i wypłynie na pełne morze nowych dźwięków i opowieści!! :)))

 

Wszelkie prawa zastrzeżone © Wortale.net -