Strona główna » artykuły » polemiki » Dajcie z siebie więcej - Tomasz "Teacher" Jarmołkiewicz

 Do napisania tych kilkunastu zdań skłonił mnie artykuł Woźnicy w poprzednim Dyliżansie o brakach w polskim country. Oczywiście wręcz łamiąc sobie kark przytakuję narzekaniom, że nowych swojskich płyt, czy choćby piosenek w kraju nad Wisłą jak na lekarstwo. Wynika to, moim zdaniem, w dużej mierze z kosztów, jakie dany artysta musi ponieść przygotowując nowy materiał BEZ gwarancji, że to się zwróci w postaci wyprzedanego nakładu, (chociaż posiadanie własnego stoiska np. w Mrągowie owocuje sporą ilością sprzedanych płyt – w tym roku zauważyłem ), tantiem za emisje w mediach audiowizualnych itp… Nie oszukujmy się – producentem, wydawcą, projektantem okładki czy wreszcie autorem materiału i jednocześnie sponsorem płyty są w większości same zespoły, o ile chcą mieć ‘coś za coś’, o czym za chwilę. Zresztą, sprawa publikacji nagrań artystów uprawiających wszelkie odmiany muzyki country w Polsce jest i będzie przedmiotem wielu dyskusji, utyskiwań i gromów rzucanych często i gęsto, choć bez efektu, niestety…  Temat na osobny monolog…

Z dobrych wiadomości jednak, co uważnym czytelnikom newsów zapewne nie umknęło, warto wspomnieć, że nową płytę czysto-countrowym okiem kroi nam Lonstar (częściowo materiał jest nagrany, niedługo szykuje się kolejna sesja w Nashville, a producentem nagrań ma być nie kto inny jak… legenda amerykańskiego nurtu niezależnego country Billy Yates) – nawiasem mówiąc elektryzujących newsów od Lonstara jest znacznie więcej, ale zgodnie z prośbą Wilczycy - wszystko w swoim czasie. Wystarczy napisać, że jest na co czekać… 

Przemek Myszkowski i The Medley pracują pełną parą… materiału mają na trzy albumy; w okolicach grudnia będzie gotowy pierwszy z nich „Siedem dni”, ale data premiery planowana jest na pierwszy dzień wiosny. Płyta oprócz dwóch utworów całkowicie autorska, po polsku, spokojna i – jak Przemek określił – w stylu ‘kanadyjskiego country’.  Podczas koncertu promocyjnego zostanie też nagrana wersja ‘live’ i przypuszczalnie niedługo potem zostanie wydana jako rarytas dla fanów. O drugim i trzecim planowanym albumie poinformuję jak tylko czegoś więcej się dowiem… The Medley zapowiada, że trzecia płyta będzie potężną niespodzianką… Party Tour dogrywają ostatnie sekcje dęte na swoją nową płytę roboczo zatytułowaną „Red Hot”. Kilkanaście rytmicznych kompozycji utrzymanych w klimacie rock’n’rolla na krążku demo brzmi naprawdę obiecująco. Manson Band zimową porą uraczy nas świeżym materiałem, nad krążkiem pracuje również toruński Drink Bar, w planach mając gościnny udział Doroty Krawczyk, zwyciężczyni tegorocznego Przeglądu Piosenki Country dla Dzieci i Młodzieży (otwierała również Wolsztyn). Marysia Gorajska, laureatka „7 Wspaniałych” jest w trakcie rozmów z producentem płyty. Honky Tonk Brothers są w trakcie aranżowania ostatnich nowych numerów na baaaardzo długo oczekiwaną płytę. Polski Traker planuje wydanie wznowienia płyty „Ale Ala”  miłościwie nam countrującej Alicji Boncol – która szykuje się również do nagrania pięciu nowych utworów do słów bliskiego nam choćby z forów countrowych Sarmaty i dobrze wszystkim znanego Macieja Świątka. Tutaj jestem w stanie zdradzić nieco więcej: Maciejowy tekst  „Po tej stronie lustra” to niesamowicie liryczna historia młodej kobiety, która przeżywa swoją pierwszą miłość – z jakim skutkiem: cytat z refrenu: „(…)W tej krainie rozczarowanej była tylko ta pierwsza strona, jak na filmie, gdzie za ekranem zimna ściana światłem bielona (…).” Robert „Sarmata” również daje popis zdolności tekściarskich; jego Lucek Trzy Szóstki” to przewrotna opowieść o kierowcy TIR-a z punktu widzenia panienki wziętej do kabiny… Wspaniałe skojarzenia i referencje geograficzne. Naprawdę warto czekać na premierę!!! „Jak kostka lodu” to głos kobiety dotychczas lekceważonej, która wreszcie znalazła swojego jedynego (lub on ją, podążając za płcią autora) w każdym razie jest gorąco i ważne, że pozostaje w rodzinie!!!  „Pozłacana klatka” z kolei to wyemancypowany manifest wolnej kobiety, która po zawodzie w związku stwierdza, że „Życie ma się tylko jedno, więc wygodnie chodź po świecie; możesz czyjąś być królewną, wymień bucik – jeśli gniecie”. „Lucek…” i „Pozłacana…” miały zresztą swoją premierę w mrągowskim amfiteatrze w tym roku. Osobiście, znając Alicjowe możliwości interpretacji tekstu, nie mogę się doczekać… Ostatni utwór to „I Wanna Man” autorstwa Mike’a Connarisa – akurat ten utwór w wersji demo miałem wielką przyjemność usłyszeć i zaprawdę powiadam – to będzie hicior!!! Alicja ma wiele pomysłów i na koncie sporo wystosowanych próśb do naszych rodzimych kompozytorów country; jedynie Leszek Laskowski dotychczas  zdecydował się wspomóc artystkę. Cieszy chociaż ta jedna współpraca ‘międzygwiezdna’, chociaż do ‘zamknięcia’ materiału na płytę jeszcze sporo czasu i megabajtów na krążku zostało, więc może inni zdolni nasi countrowi artyści zechcą przelać okruchy swych dusz dla Alicji?  Chyba nie jest więc aż tak źle… Coś się na tym naszym countrowym rynku kręci.

Rozmyślnie używam wyrażenia ‘na rynku’, bo niestety w dzisiejszych czasach o pieniądze rozbija się cała działalność zespołów czy solistów. Moja refleksja po kilku latach aktywnej bytności w kręgach country nie nastraja optymistycznie, acz jest logicznym następstwem czasów, w jakich przyszło nam obecnie żyć. Dany artysta tworzy, jeżeli ma z tego zysk. Czysty ekonomiczny rachunek. Na palcach jednej ręki, i to u bardzo doświadczonego drwala można policzyć pasjonatów czy świrów, którzy tworzą dla samej radości tworzenia. W skomercjalizowanym świecie artyści chcą za swoje hobby otrzymywać stosowne wynagrodzenie, co w końcu nie powinno dziwić, bo koszty też ponoszą niemałe. Najczęściej nasi polscy countrowcy muzyką zajmują się po ‘ZUSowskiej’ pracy, jako rzeczą dodatkową. Przykłady można by mnożyć – urzędnicy, pracownicy na wysokościach, sekretarki, opiekunki, prywatni przedsiębiorcy… W USA jeżeli ktoś zajmuje się stricte komercyjną działalnością artystyczną (nie wspominam o niezależnych artystach), to jest to zazwyczaj jedyne źródło jego/jej dochodu, ale nie porównujmy branży muzycznej zza oceanu z naszą… Nie ten format w wymiarze finansowym. Mam taką cichą nadzieję, że jako siwy emeryt dostojnie sunąc na kupionej za odprawę emerytalną (he he he…) czarnej Hondzie Gold Wing doczekam czasów, kiedy polscy artyści country wydawać będą rokrocznie nowy album i jeszcze na tym zarabiać niemałą kasę. Czego serdecznie im życzę.

Jeszcze uwaga a’propos coverów. Swego czasu wpadła mi w ręce (i w ucho) przeróbka standardu „City of New Orleans” w wykonaniu grupy Me First and the Gimme Gimmies. Baaaardzo daleka od oryginału, ale komuś, kto dorastał przy hałasie Bad Religion, Judas Priest i D.R.I. mogła się spodobać. Jest to pewna droga i pewien sposób dotarcia do potencjalnych odbiorców. Nie potępiajmy zatem coverowania – dobrym przykładem jest tu utwór Leonarda Cohena „Hallelujah”, ponownie przywołany do życia za sprawą Rufusa Wainwrighta w „Shreku”. Na YT istnieje nagranie w wykonaniu K.D. Lang, z której to wersji między innymi brała natchnienie Ala Boncol wbijając wszystkich w siedzenia swoją interpretacją w Mrągowie. Przykład idzie również w drugą stronę; Johnny Cash na swojej płycie American IV ‘scoverował’ Stingowy utwór ‘I Hung My Head”, i to jak ‘scoverował’!   Śledząc Internetowe fora zauważyłem ‘starcie’ bluesowców i countrowców. W sumie nie ma chyba o co kruszyć kopii. Oba gatunki wyrosły z jednego korzenia, więc łączenie ich jest jak najbardziej na miejscu. Oczywiście puryści mogą oponować wołając, że miejsce country jest w Mrągowie a bluesa w Rawie, i ‘czysto etnicznie’ mają rację. Ale covery – to już inna historia. Niech sobie artyści nagrywają covery – to, czy jest to słuszna droga czy nie, zweryfikuje szeroka publika. Akurat z „I Will Always Love You” Whitney Houston się udało, ale mnie osobiście bardziej się podoba wykonanie Dolly. Rzecz gustu. Natomiast niekoniecznie na danym festiwalu artysta na co dzień innego wyznania powinien udawać, że jest kimś innym. Nie zawsze to owocuje. A bardzo często, niestety, owoce są parchate i robaczywe… A nawet kosz najpiękniejszych jabłek może nadawać się do wyrzucenia od jednego zgniłka…

Skupmy się na krajowym podwórku. Mamy wielu zdolnych artystów – to my, fani gatunku musimy wywierać na nich nieustającą presję nowych nagrań. Co prawda nie pomożemy im w sfinansowaniu przedsięwzięcia (chociaż…), ale wynagrodzimy kupując ich nagrania. Po ilości nowych forumowiczów jestem w stanie optymistycznie stwierdzić, że jest nas coraz więcej, więc może warto, drodzy nasi countrowcy, zainwestować? My na pewno pojawimy się na koncertach, festiwalach, w sklepikach Internetowych i pozwolimy Wam działać dalej. (Dygresja – może więcej gadżetów, kochani nasi artyści? Koszulki, kubki, czapeczki… Są w tym pięknym kraju maniacy, którzy na razie własnym sumptem tworzą sobie gadżety. A koszulka z nazwą czy nazwiskiem jest niezwykle nośnym środkiem reklamy…)

Dajcie nam trochę więcej siebie! Pięknie potraficie to czynić, więc czekamy z utęsknieniem!!!

Wszelkie prawa zastrzeżone © Wortale.net -